Jedną z rzeczy, które dość szybko uświadamiasz sobie na temat rodzicielstwa, jest liczba sprzecznych emocji, które możesz odczuwać w stosunku do swojego dziecka. To jak kolejka górska.
Lucinda Berry, Idealne dziecko, przeł. E. Skowrońska, Filia, Poznań 2020.
Problem maltretowania dzieci jest jednym z tych, który szczególnie nas porusza. Dlaczego? W końcu dziecko to taka bezbronna istota, która całkowicie zależy od osoby dorosłej. Kocha bezwarunkowo, składa swoje życie w ręce opiekuna z ufnością. Nie potrafimy się pogodzić z faktem, że człowiek jest w stanie wyrządzić drugiemu krzywdę, a kiedy weźmiemy pod uwagę, że pokrzywdzone jest dziecko – nóż się w kieszeni otwiera. Niektórzy ludzie nie zasługują na to, by nazywać się rodzicami. Innym, którzy doskonale sprawdziliby się w tej roli, niestety często nie jest to dane.
Idealne dziecko autorstwa Lucindy Berry to jedna z tych historii, w których zetniemy się z przemocą wobec najmłodszych.
Idealni rodzice dla nieidealnej pociechy
Kiedy znaleziono małą dziewczynkę, nikt nie mógł uwierzyć w bestialstwo, którego niewątpliwie doświadczyła – obraz nędzy i rozpaczy, z połamanymi kośćmi, wychodzona, brudna, ociekająca krwią, a do tego przerażona (co zrozumiałe). Wzbudzała ogrom emocji, pragnęło się ją przytulić i objąć opieką, choć – jako dziecko maltretowane – nie była łatwa w obsłudze.
Czasem pragnie się czegoś tak bardzo, choć świat jest przeciwko nam, że kiedy nadarza się TA chwila, wierzymy, że w końcu los nam sprzyja, że wybrał do TEJ konkretnej misji właśnie nas. Tak poczuło się pewne małżeństwo, które postanowiło stworzyć dla małej ciepły dom – zostać jej tymczasową rodziną zastępczą.
Janie zdecydowanie nie jest zwykłym dzieckiem, o czym idealni rodzice na pewno się przekonają. Ale czy nie będzie za późno, by podjąć odpowiednie kroki?
Mrozi krew w żyłach
Idealne dziecko to chyba najlepsza książka, którą przeczytałam w ostatnim czasie. Dawno już nie dałam się wciągnąć w historię tak szybko i nie przeczytałam jej z takim zainteresowaniem oraz niecierpliwością. Nie mogłam się od niej oderwać, a każdy rozdział wprawiał mnie w konsternację.
Trudno powiedzieć o fabule coś więcej, by nie zdradzić kluczowych momentów, emocji, zdarzeń. Po prostu całość jest tak sprytnie skonstruowana, że nie sposób rozłożyć jej na czynniki pierwsze – zazębia się niemal idealnie.
Trzy perspektywy – to ważne – pomagają nam odkrywać niespiesznie kolejne sekrety. Będziemy śledzić rozmowy prowadzone przez kobietę zajmującą się sprawą Janie (z opieki społecznej), wejdziemy w świat lekarza, który pokochał małą całym sercem, ale też jego żony starającej się wejść w rolę matki (rolę, której zresztą od zawsze pragnęła). Mimo tego rozbicia akcji na osoby warto zaznaczyć, że posuwa się ona w zastraszającym tempie. Autorka podsyca ciekawość czytelnika, nie odpuszcza, nie zwalnia, ale ciągnie nas w to szaleństwo.
Nie bez znaczenia pozostaje te kreacja bohaterów tej opowieści – są świetnie nakreśleni, a i wielokrotnie będziemy mogli przyjrzeć się relacjom, które zachodzą między nimi. Dostaniemy tu obraz zgranego małżeństwa, które staje przed nie lada wyzwaniem – wychowanie dziecka to zawsze wyzwanie. Przyjrzymy się zmianom, które zachodzą w pojmowaniu siebie, swojego partnera i świata. To fascynujące. Niejednokrotnie poddamy też ocenie podejmowane przez nich decyzje, a wierzcie mi, że żadna z nich nie będzie prosta. Absolutnie.
Idealne dziecko to świetny, wciągający i przyprawiający o gęsią skórkę thriller psychologiczny, od którego bardzo trudno się oderwać. Historia jest elegancko skomponowana – bez przesady, bez zbędnych ozdobników, ale z takim walnięciem, że aż mrozi krew w żyłach. Wszystko tu zazębia się w wyjątkowo wyrównany sposób, a całość wywołuje falę sprzecznych emocji.
Idealne dziecko Lucindy Berry to dla mnie emocjonalna bomba z wyśmienitym finałem.