Kiedyś, dawno temu, chciałam być dorosła. Marzyłam o podejmowaniu samodzielnych decyzji, o życiu na własny rachunek, o samodzielnym myśleniu. Dzisiaj mogę śmiało stwierdzić, że moje "marzenia" się spełniły, szkoda tylko, że nie potrafię już tak często, o ile w ogóle, myśleć jak dziecko. Ono myśli inaczej...
Czego możemy nauczyć się od dziecka?
Jakiś czas temu pisałam o tym, czego możemy nauczyć się od dziecka. Wspominałam o zachwycie chwilą, szczerości czy ufności. Otwarcie podziwiałam dziecięcą wyobraźnię i zachwycałam się bezinteresowną miłością. Zapomniałam jednak o bardzo ważnej sprawie - dziecięcym myśleniu: nieskażonym, często abstrakcyjnym i niesamowicie odświeżającym.
Kiedy moja córka miała 2.5 roku, pokazała mi bardzo wiele - otworzyła mi oczy na coś, o czym już dawno temu zapomniałam - na marzenia i na wiarę w swoje możliwości.
Sami sobie jesteście ograniczeniem
Kto, będąc dzieckiem, nie marzył o tym, żeby być w końcu dorosłym? Żeby siedzieć i żartować z dorosłymi, rozmawiać na te wszystkie poważne tematy, mieć odpowiedzialne zadania, decydować o swoich działaniach - wszystkich, bez wyjątku i podejmować nowe wyzwania.
Kiedy mamy kilka czy kilkanaście lat, myślimy sobie, że wszystko się zmieni, kiedy dorośniemy, że będziemy mogli więcej, że nic nie stanie nam na drodze. Czekamy z niecierpliwością na tę wymarzoną osiemnastkę, żeby móc powiedzieć "jestem dorosłym człowiekiem". I cóż nam z tego wychodzi?
Dorosłość ma to do siebie, że często nie pozwala nam zapomnieć o naszych ograniczeniach. Co nas ogranicza, hamuje? Wszystko! Z jednej strony będą to normy społeczne, które wyznaczają nam pole do działania, z innej - nasze ciało, które czasem nie jest w stanie unieść naszych marzeń; często ograniczają nas finanse czy pozycja, wykształcenie albo wiek. O czymkolwiek nie pomyślicie - zawsze będzie to jakieś ograniczenie.
Kiedy mamy kilka czy kilkanaście lat, myślimy sobie, że wszystko się zmieni, kiedy dorośniemy, że będziemy mogli więcej, że nic nie stanie nam na drodze. Czekamy z niecierpliwością na tę wymarzoną osiemnastkę, żeby móc powiedzieć "jestem dorosłym człowiekiem". I cóż nam z tego wychodzi?
Dorosłość ma to do siebie, że często nie pozwala nam zapomnieć o naszych ograniczeniach. Co nas ogranicza, hamuje? Wszystko! Z jednej strony będą to normy społeczne, które wyznaczają nam pole do działania, z innej - nasze ciało, które czasem nie jest w stanie unieść naszych marzeń; często ograniczają nas finanse czy pozycja, wykształcenie albo wiek. O czymkolwiek nie pomyślicie - zawsze będzie to jakieś ograniczenie.
Możesz wszystko
Czy nie jest jednak tak, że to my sami jesteśmy największą przeszkodą w dążeniu do spełnienia marzeń?
Ile razy myślimy o zmianach, o podjęciu jakiegoś wyzwania, o spróbowaniu czegoś nowego, ale nie wierzymy we własne siły? Jak często rezygnujemy z tego, co chodzi nam po głowie tylko dlatego, że nie możemy się zebrać w sobie i ruszyć ku nowemu? Ile w naszych głowach jest wyimaginowanych wymówek, którymi zasłaniamy sobie drogę do szczęścia?
Mamy przecież pomysły i marzenia, zdrowie, siłę i swój rozum - znajdą się i możliwości. Mamy gdzieś w sobie tę ukrytą moc, która tylko czeka, by wyrwać się na wolność i ponieść nas ku tej pięknej tęczy.
Jesteśmy dorośli - sami decydujemy o naszym życiu, wyznaczamy swoje granice. Może czasem warto spróbować pomyśleć jak dziecko? Mamy przecież nóżki ;)