Na wysokiej górze rosło drzewo duże, nazywało się
APLI PAPLI BLITE BLAU...
Lubicie się bawić? Może teraz nie macie już tyle czasu, a może i trochę "siara", bo w końcu dorosły powinien trzymać poziom (czymkolwiek ten magiczny, owiany tajemnicą "poziom" jest), ale czy nie macie czasem ochoty na mały powrót do przeszłości? Ja jestem z tych chyba już niereformowalnych, bo wiem, że na pewne sprawy zawsze znajdzie się czas i jestem przekonana o tym, że w każdym z nas jest chociaż malutka, nawet taka maciupeńka odrobinka dziecka. Książka Gry i zabawy dawnych lat (te dawne lata brzmią teraz nieco przerażająco) autorstwa Katarzyny Piętki to zbiór zabaw z lat młodości - mojej, mojego męża czy naszych rodziców, ale też doskonały, wciąż aktualny materiał do wykorzystania przez młodsze pokolenia (moja córa wiele z tych zabaw poznała już wcześniej, ale jeszcze ogrom dobroci przed nią).
Wiecie, ta książka przypomniała mi czasy bez komputera, bez kablówki i telefonów komórkowych. Chwile wyrwane z każdego dnia - niezależenie od pogody - które spędzałam na podwórku. Nigdy nie było nudno, a do zabawy potrzebowaliśmy siebie, odrobiny przestrzeni i ewentualnie niewielkiego dodatku w postaci: piłki, kredy, szkła, noża, gumy, skakanki czy sznurka. Miło powspominać te klucze na sznurkach, krzyki mamy z okna, obdarte kolana, zmasakrowane ciuchy i liczne siniaki. Gry i zabawy z dawnych lat obudziły we mnie uśpione dziecko i dodatkowo, co uważam za ogromną zaletę tej książki - uzmysłowiły, że moje dziecko może bez przeszkód bawić się w to, w co bawiłam się ja.
Dosyć tych sentymentów - przynajmniej na chwilkę. Warto opowiedzieć o samej książce, a przyznaję, że zaskoczyła mnie prostota jej wykonania i banalny pomysł. Czasem te najprostsze, najbliższe nam sprawy są najlepszym z możliwych tematów. Autorka proponuje nam zabawy z kilku "działów":
- W kole, w kółeczku, w korowodzie,
- Róbcie to, co ja,
- Zabawy z piłką,
- Kto szybszy, kto sprytniejszy,
- Trzepak, klasy, skakanka, czyli podwórkowa klasyka,
- Zabawy zręcznościowe,
- Zabawy na niepogodę.
W każdym dziale znajdziecie kilka zabaw (czasem kilka odmian jednej zabawy). Pofruniemy w świat wyliczanek, przypomnimy sobie wiele gier, przy których ruch tyłka był wręcz wymagany, z przyjemnością zrobimy "Piekło-niebo", a i skusimy się na teatrzyk cieni. Ta książka to kopalnia wspomnień...
... szczególnie w przypadku gry w ciuciubabkę na trzepaku - wierzcie mi, to w połączeniu ze świeżutkimi zębami stałymi nie zawsze się sprawdza ;)
W książce znalazły się też gry, o których nie miałam pojęcia, ale już np. mój mąż doskonale je pamięta... i całe szczęście, że nie jest po takich zabawach wybrakowany :)
Ja z kolei bawiłam się w typowo "babskie" wariacje, chociaż męska część podwórka też się tu czasem przydała, bo w końcu ktoś musiał nam dostarczać odpowiedniego materiału... Palce mam wszystkie!
Poza tym, co znajdzie w środku, warto zwrócić uwagę na wykonanie, a to jest porządne - książeczka ma twardą oprawę, grube strony, które przetrwają wielokrotne kartkowanie, a do tego książka jest szyta, nie ma zatem mowy o wypadających kartkach.
Na pewno będziemy wracać do tej publikacji niejednokrotnie - już nie ze względu na sentyment, ale po to, by czerpać z niej inspirację do zabawy. Myślę, że zarówno teraz, jak i za kilka lat, będzie ona świetnym źródłem wiedzy.
Ja jestem tą książeczką zauroczona. Polecam Wam Gry i zabawy z dawnych lat z czystym sumieniem; jeśli macie dzieci, będą zachwycone; jeśli nie macie, ale nie brakuje Wam odwagi i macie w sobie odrobinę dziecięcej fantazji, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powspominać, a potem zafundować sobie np. grę w "Państwa i miasta" ze znajomymi :)
Macie ochotę na powrót do przeszłości?