(...) każdy ma swoje miejsce na ziemi, za którym tęskni.
Katarzyna Szestak, Szary domek, il. N. Jabłońska, Zielona Sowa, Warszawa 2019.
Zacznę wyjątkowo od tego, dlaczego nie znajdziecie tu okładki książki, a jedynie obrazek. Otóż, kiedy dorwałyśmy się z córką do Szarego domku autorstwa Katarzyny Szestak, stało się dla nas jasne, że trzeba się tą opowieścią podzielić z innymi. Książka od razu trafiła w ręce pani wychowawczyni, by mogła zapoznać się z treścią, a potem podzielić się swoimi odczuciami z klasą. Pożyczenie tej książki było dla nas tak palącą potrzebą, że po prostu nie zdążyłam zrobić zdjęć środeczka, co więcej – okładki również nie ujęłam na fotografii. Jednak bardzo chciałam opowiedzieć Wam o Szarym domku, więc nie pozostało nic innego, jak prosić o pomoc męża (przypominam, że moje zdolności plastyczne są... żadne). Wyszło więc coś w stylu: "Proszę, narysuj mi baranka", jak to mówił Mały Książę. No i mam! Żałuję, że nie pokażę Wam wnętrza tej książki, bo ilustracje Natalii Jabłońskiej są naprawdę wyjątkowo celne – idealnie zgrywają się z tekstem – i piękne, ale po prostu nie mogłam czekać!
O Szarym domku słyszałam już wielokrotnie, pamiętam nawet, jak sama zastanawiałam się, czy nie wziąć udziału w konkursie Piórko 2015 na powieść na dzieci. W każdym razie ten domek (z piękną, barwną i subtelną okładką) wciąż majaczył mi gdzieś na horyzoncie, ale niestety bardzo trudno było go dostać. Na szczęście moja mama, a babcia Ewci, potrafi dokonać niemożliwego, zatem książka do nas trafiła. Wielkie ufff, bo to było cudowne spotkanie!
Opowieść o samotności
Wyobraźcie sobie, że pod Waszym oknem zaczęło coś rosnąć. Początkowo nie wiecie, czy to zwykły chwast, czy kwiat, czy może drzewo. Nie przekonacie się jednak o tym, póki nie dacie temu czemuś szansy. Nijakie, czasem wręcz brzydkie ziarenko, które kryje się głęboko w ziemi – może ktoś je podrzucił, może przybyło z podmuchem wiatru – nie zdradzi Wam swoich sekretów, jeśli nie będziecie chcieli ich poznać.
Z takim nijakim "czymś" mamy tu właśnie do czynienia. Na pewnej ulicy wyrasta, nie wiadomo skąd, po co i dlaczego, Szary Domek. To wyjątkowo dziwna budowla, która nieco niepokoi mieszkańców małego miasteczka, a niektórych – mowa tu o Wietrze – wyprowadza z równowagi samą swoją bytnością. A jednak, kiedy da się takiemu niespodziewanemu gościowi szansę, może rozkwitnąć i stać się kimś naprawdę wyjątkowym. Szary Domek początkowo jest całkowicie wyobcowany, ale z pomocą Wiatru, który został jego najlepszym przyjacielem, wszystkiego się uczy. Zaczyna marzyć, poznawać, poszukiwać i próbować coraz to nowszych rzeczy oraz stykać się z kolejnymi bohaterami.
Szary domek to opowieść o wielkim smutku i tęsknocie za byciu kochanym. Nasz główny bohater bardzo chciałby mieć swojego lokatora, którego mógłby gościć, dla którego byłby wymarzonym domkiem, a który dawałby mu to ciepło i miłość. Poszukiwania tegoż to wcale nie taka prosta sprawa, bowiem nie wszyscy są sobie przeznaczeni, a niektórych powinno się wręcz omijać z daleka.
Szary domek to również, a może przede wszystkim, opowieść o sile przyjaźni – tej bezinteresownej, wspaniałej, która daje poczucie bezpieczeństwa i pomaga zmienić świat na lepsze albo – co w tym przypadku ma ogromne znaczenie – zmienia wszystko.
Szary Domek, w poszukiwaniu idealnego lokatora, wpuści za swój próg niejedną osobliwość. I choć nie każdy potencjalny mieszkaniec będzie współgrał z jego potrzebami, ważne staje się same poszukiwanie, bowiem jak inaczej spełnić marzenia, jeśli nie próbując je spełnić?
Wartościowa opowieść
Bardzo chciałam dorwać ten Szary domek, ale z drugiej strony obawiałam się, że będzie to historia mocno przereklamowana – w końcu na każdym kroku potykałam się o kolejne recenzje, fotografie, zapytania. Musiałam sprawdzić ten fenomen po prostu na sobie. Okazało się, że to opowieść, którą naprawdę warto przeczytać – i z dzieckiem, i samemu. Albo po prostu podsunąć zdobyty egzemplarz pod nos małemu czytelnikowi i sprawdzać reakcje na bieżąco. Odkąd moje dziecko zaczęło czytać samo, ta ostatnia opcja jest u nas najczęściej praktykowana. I przyznaję, że to raczej Ewa poleca mi teraz książki dla dzieci, które powinnam przeczytać; ja ograniczam się do wyszukania tych, które mogłyby przypaść jej do gustu, a są mi znane od dawna. Wracając jednak do sedna, mogę ze spokojem stwierdzić, że Szary domek to książka zdecydowania warta uwagi.
Katarzyna Szestak z niezwykłą subtelnością i przystępnością (to ważne) wprowadza małego czytelnika w niesamowity świat – trochę znany nam z codzienności, a trochę oderwany od rzeczywistości. Na pewno bliskie będą nam uczucia, które towarzyszą lekturze, a również pewne sytuacje znajdą swoje miejsce w prawdziwym życiu. Wszystkie ważne sprawy ukryte są pod magiczną, niesamowitą powłoczką – w bajkowej scenerii, z niecodziennymi bohaterami, którzy idealnie odgrywają swoje role.
Opowieść uczy wrażliwości na świat oraz na drugiego człowieka. Autorka porusza bardzo ważne tematy, m.in. mówi o brzydocie oraz odmienności. Pokazuje stosunek społeczeństwa do tego, co niecodzienne, dziwne i nie na miejscu. Podsuwa małemu czytelnikowi twardy orzech do zgryzienia, ponieważ tej opowieści nie można zostawić w zawieszeniu – każdy musi przegryźć ją w środeczku, dokładnie przemyśleć. Lubię takie historie, które są nie tylko piękne, ale i czegoś przy okazji uczą. A może właśnie przez to, że podchodzą do tematu dość niestandardowo, uczą piękna?
Szary domek to bardzo ciepła opowieść, a do tego niesamowicie poruszająca. Myślę, że niejeden maluch (i duży czytacz) wzruszy się podczas lektury tej książki. Kibicując wyjątkowemu bohaterowi, przeżywamy z nim każdy dzień – te niosą ze sobą nowe wyzwania, pozwalając przyjrzeć się bliżej ludziom w naszym otoczeniu, stereotypom, ale też strachom. Szary Domek wiele razy udowodni nam, jak bardzo zmienia się myślenie o różnych rzeczach, kiedy tylko damy im szansę się poznać. Zatem to piękna opowieść o przekraczaniu pewnych granic, która udowadnia, że każdy – nawet czarownica – zasługuje na swoje pięć minut. Każdy też zasługuje na to, by być szczęśliwym, a czasem ograniczając się, nie pozwalamy szczęściu zapukać do naszych drzwi.
Z bohaterami zżywamy się niemal od razu. Szybko dają się polubić, a w myślach układamy plan pomocy, który moglibyśmy im zaproponować – przecież zawsze warto mieć jakiś plan B, gdyby ten pierwotny nie wypalił. Podglądamy działania przyjaciół i szczerze ich wspieramy. Mamy wciąż nadzieję, że mimo licznych niepowodzeń, wszystko dobrze się skończy. Kiedy natomiast przychodzą chwile grozy, z niepokojem śledzimy rozwój sytuacji.
Myślę, że o Szarym domku napisano już tak wiele, że z pewnością czytaliście niejedną recenzję tej książki. Po zapoznaniu się z treścią, fascynacja tym tytułem wcale mnie nie dziwi. Ewa i ja szczerze polecamy – i dzieciom, i rodzicom.