Światu zdecydowanie przydarzyła się jakaś wyjątkowo paskudna rzecz.
Paweł Majka, Berserk. Spowiednik, t. 2, Filia, Poznań 2019.
Sposobów na unicestwienie ludzkości autorzy znaleźli wiele, a wśród nich pojawił się dziki szał, który opanował umysły dorosłej populacji naszego globu, tchnął w ludzi niepohamowaną potrzebę zabijania, a potem ustąpił i zostawił tych nieboraków, którym udało się przeżyć, w zupełnie nowej rzeczywistości. Wiadomo, że po katastrofie trzeba nauczyć się żyć na nowo, podejmować niewygodne wyzwania oraz decyzje i powoli budować nowy świat, co wcale nie jest takie proste, bo ile głów, tyle pomysłów na kształt nowego świata.
Berserk. Spowiednik Pawła Majki to druga część cyklu. Warto tu zaznaczyć, że można zacząć od tej historii bez szkody dla całości – losy bohaterów nie są ze sobą ściśle powiązane. Uznajmy, że to spojrzenie na wielki Błysk innymi oczami – jedno uniwersum, różne opowieści.
I nagle BŁYSK!
Marek przesiedział w więzieniu dokładnie dziewięć lat. Pewnie posiedziałby dłużej, gdyby udało mu się zabić gacha swojej małżonki, ale że mord nie doszedł do skutku, odsiadka została ograniczona do niecałej dekady. W tym czasie mężczyzna nawiązał przyjaźnie, przemyślał sobie wszystko i dowiedział się, że ma syna.
Nastał ten dzień! Marek opuszcza mury więzienia z planem odnalezienia swojej latorośli – poza tym miał też sporo czasu, by zastanowić się nad zemstą – i wtedy skończył się jego świat. Gdy wróciła mu świadomość, nic już nie było takie jak dawniej. Zresztą trudno mówić o tym, co było, gdy twoje ręce, ociekają krwią, we włosach masz zaschnięte jej skrzepy, a z zębów wciąż wydłubujesz resztki ludzkiego mięsa.
Mężczyzna dość szybko organizuje sobie nowe życie. Marek jest świadomy nadchodzących problemów z żywnością (te zaczną się z pewnością wraz z nadejściem zimy), zdaje sobie również sprawę, że w pojedynkę będzie łatwym celem dla innych – sam jest słaby.
Kiedy na ulicach zalegają martwi, śmierć prędko powszednieje.
Kierowany myślą o odnalezieniu dziecka – nie wyobraża sobie życia bez niego – rusza do Częstochowy, by sprawdzić, czy nie wszystko jeszcze stracone. Wciąż ma nadzieję. Gdy dociera na miejsce, okazuje się, że jest idealnym kandydatem na zakonnika, bowiem nie brzydzi się przemocą, a do tego – bardzo dobry motyw! – jest odporny na wyjątkową spowiedź (niektórym berserk dał nowe moce, ale powiem Wam nic więcej!). Czym jest oczyszczenie, czego można się spodziewać po nowych wyznawcach, do czego to wszystko doprowadzi? Musicie przekonać się sami.
Wiara we wiarę
O ile w pierwszym tomie autor wprowadził nas dokładnie w sytuację po amoku, nie szczędząc licznych szczegółów, o tyle w przypadku drugiego tomu skupił się raczej na jednym z tematów, który chyba od zawsze zajmują ludzkość – na wierze. Mamy zatem ten sam świat – chwilę po berserku – ale zupełnie różnych bohaterów próbujących dostosować się do nowej sytuacji i jakoś z tym wszystkim żyć. Pewne elementy są powtarzalne (trupy, smród, szaber, próba budowania nowego ładu), ale użyto tu różnych środków. Paweł Majka postanowił pogłębić tym razem (przynajmniej takie odniosłam wrażenie) obraz ludzkich słabości oraz znaczenie władzy. Jest może mniej dynamicznie i nie tak zaskakująco, lecz wciąż ciekawie.
Z tekstu przebija bardzo ważne pytanie: Czy potrzebujemy apokalipsy, by zacząć w końcu żyć pełnią tego życia? Wielokrotnie autor odnosi się do chorobliwej pogoni za pieniądzem czy zgubnego oddania mediom – oglądamy kolejne głupoty, nie wyciągając z tego żadnych wniosków, a przy tym zaniedbując nieco tę naszą codzienność. Poza tym jednym, pojawi się wiele innych pytań (np. czy wszystko powinno być wspólne?) i ogrom materiału do przemyślenia we własnym zakresie. Krwawa jatka będzie, owszem, ale te wszystkie okropności, którym przyglądaliśmy się w Berserku, w Spowiedniku zeszły na nieco dalszy plan.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Początkowo jest oszałamiająca, potem tempo nieco zwalnia, by w końcu – w sumie w jednej chwili – rzucić w nas rozwiązaniem niemal wszystkich wątków. Może to nieco za szybko, zbyt gwałtownie po dość leniwym wstępie, ale powiem Wam, że takie walnięcie robi wrażenie. Może właśnie o to chodziło, by uśpić tę naszą czujność?
Drugi tom jest dobry, choć moim zdaniem nie porywa tak jak pierwszy – zabrakło mi tej namiętnej brutalności, a skupienie się na jednym aspekcie życia (potrzebie uwierzenia w coś) okazało się dla mnie niezbyt atrakcyjnym motywem. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby został on wpleciony w jakąś bardziej rozbudową fabułę, ale tak – takie zawężenie kręgu – nie zrobiło na mnie większego wrażenia.
Autorowi udało się doskonale nie przedobrzyć. Pierwszy tom dostarcza nam ogromu informacji o zarazie – przyjrzymy się jej dokładnie. Tom drugi traktuje ten temat nieco łagodniej – owszem, czytelnik dostaje tu podstawę, na której może się oprzeć, ale w sposób nienachalny. Powtórzenia nie nudzą, bo zostały ujęte w nieco inny sposób. To dobra opcja, bowiem nie mamy poczucia przesytu teorią (czym jest ten cały berserk), a dostajemy eleganckie uzupełnienie. Jeśli natomiast przygodę zaczniemy od Spowiednika, to niedosyt możemy zaspokoić, wracając do pierwszego tomu – bez szkody dla żadnej z części cyklu.
Rozczarowało mnie niestety zakończenie, choć można po nim wnioskować, że autor planuje kontynuację tego cyklu – mam taką szczerą nadzieję, bo z chęcią weszłabym nieco głębiej w tej berserkowy świat. Liczę na dogrywkę!