Słów kilka o minionym roku, czyli szybkie podsumowanie 2020!
Dzień dobry!
Mam szczerą nadzieję, że u Was wszystko w porządku, sumiennie realizujecie swoje noworoczne postanowienia i z zapałem podchodzicie do kolejnych wyzwań – nie tylko tych czytelniczych (wkrótce, już za chwilę, w bardzo niedalekiej przyszłości pojawi się specjalny post z przeglądem tegorocznych propozycji), ale też tych osobistych. Ja mam kilka... Część wprowadziłam w życie, do niektórych wciąż podchodzę jak pies do jeża, ale jednak z mocnym postanowieniem poprawy. Dziś natomiast biorę się za jedno z tych ważnych – za reaktywację bloga, bo w końcu szkoda by było, gdyby w tej przestrzeni nie wybrzmiało już ani jedno słowo!
Zastanawiałam się, w jaki sposób podejść do tego podsumowania – poprzedni rok był bardzo nierówny, pełen wzlotów i upadków, naznaczony licznymi obawami, choć bywał i niesamowicie radosny. Starałam się czerpać z niego pełnymi garściami – przy tych ograniczonych możliwościach, rzecz jasna – zmarnowałam jednak mnóstwo czasu na pierdoły, które brałam za coś ważnego, ale też poruszyłam dawno porzucone sprawy, które aż prosiły się o wzięcie je pod uwagę. Myślę, że każdy mógłby się podpisać pod takim podsumowaniem... To był dziwny czas.
Przejdźmy jednak do tego, co jest ściśle związane z blogowaniem, bo tu – przynajmniej do sierpnia – działo się wiele!
Czytelnicze podsumowanie 2020 roku
W zeszłym roku przeczytałam łącznie 151 książek (ponad 50000 stron), wśród których znalazło się wiele opasłych tomisk, sporo krótszych publikacji, trafił się nawet (co zupełnie do mnie niepodobne) zbiór opowiadań, ale też książki dla dzieci, choć tu w bardzo ograniczonej licznie, bowiem Ewa czyta już sama i po prostu mniej czasu spędzamy na wspólnej lekturze. W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że córka chyba złapała bakcyla, a na koncie ma 31 tytułów (przeróżnych)! Co więcej, mój mąż też zaczął coś tam podczytywać, więc generalnie jestem z rodzinki dumna.
Czytałam głównie ebooki (91 sztuk), przy czym większość to zasoby Legimi. Kolejny rok korzystania z tego serwisu uświadomił mi, jak bliska byłabym bankructwa, gdyby nie abonament... Poza tym przeczytałam dwie książki w ramach akcji Czytaj.pl, jedną kupiłam (szaleństwo, bo jednak wolę wydawać pieniądze na papier), a dodatkowo połykałam historie, które trafiały do mnie dzięki uprzejmości autorów i wydawnictw.
W tym roku nieustannie towarzyszył mi My little book planner z wydawnictwa Od deski do deski, o którym wspominałam na początku roku (tu znajdziecie wpis), a który polecam z czystym sumieniem, ponieważ to doskonałe narzędzie do ogarniania książkowej rzeczywistości i, co ważne, posłuży wiele lat. Przyznaję, że nigdy nie zapisywałam sobie na papierze przeczytanych książek, bo konto na Lubimyczytac.pl (mój profil) w zupełności mi wystarczało, ale po prostu urzekł mnie ten planner, możliwości, jakie daje, i to, że będę miała fantastyczną pamiątkę (zdolności plastyczne pominę milczeniem).
Przejdźmy jednak do sedna. Książki, które najmocniej utkwiły mi w pamięci – taki mój top 10 – to zdecydowanie (kolejność przypadkowa, chociaż pierwsza czwórka chyba jednak wysuwa się na prowadzenie):
Idealne dziecko (Lucinda Berry)
Mroczna materia (Blake Crouch)
Gdzie śpiewają raki (Delia Owens)
Nie ufam już nikomu (Klaudia Muniak)
Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości (Jeniffer Wright)
3096 dni (Natascha Kampusch) – recenzja wkrótce
![]() |
Podsumowanie stycznia |
![]() |
Podsumowanie lutego |
![]() |
Podsumowanie marca |
![]() |
Podsumowanie kwietnia |
![]() |
Podsumowanie maja |
![]() |
Podsumowanie czerwca |
Nie odmówiłam sobie również szybkich wypadów do przeszłości, czyli sięgałam po takie moje pewniaki, które czytałam już wielokrotnie, a jednak wciąż zachwycają:
Lot nad kukułczym gniazdem (Ken Kesey)
My, dzieci z dworca ZOO (Christiane F.)
Musimy porozmawiać o Kevinie (Lionel Shriver)
Wśród wielu bardzo dobrych i dobrych powieści znalazły się oczywiście takie, które zupełnie nie przypadły mi do gustu oraz te, wobec których miałam spore oczekiwania, a zamiast efektu wow poczułam jedynie rozczarowanie.
Ludzka przystań (John Ajuide Lindqvist)
Nic o mnie nie wiesz (E.G. Scott)
Tak cię straciłam (Jenny Blackhurst)
Seryjni mordercy (Michelle Kaminsky)
Starość aksolotla (Jacek Dukaj)
Sekretne życie pisarzy (Guillaume Musso)
Moje życie z Mozartem (E.E. Schmitt)
Dramatu nie było, ponieważ te książki udało mi się jednak doczytać, a w tym roku odłożyłam w sumie tylko jedną powieść, którą była historia Życie za życie (Dahl Alex). Być może to po prostu nie był czas na tę opowieść, ale poddałam się po trzech rozdziałach.
![]() |
Podsumowanie lipca |
Sierpień to czas wakacyjny. W tym roku udało udało nam się spędzić urlop na wsi z moim rodzicami, z daleka od wszystkich i wszystkiego – przyznaję, że totalnie wyluzowałam i odpoczęłam, a do tego nabiłam kilka kilometrów, pływając (w przydomowym basenie). Tęsknię za tym luzem, spokojem i... ciepłem! Tęsknię za rodzinnymi przytulasami, spoglądaniem w niebo usłane gwiazdami i wieczornym drinkiem z limonką. Książkowo wypadło całkiem nieźle – to najbardziej zaczytany miesiąc zeszłego roku; miałam okazję poczytać w ciągu dnia.
Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, co robiłam we wrześniu (poza ciągnącym się remontem) i dlaczego czytanie nie szło mi tak, jak zazwyczaj. Nie zmienia to jednak faktu, że ten miesiąc zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i Szczeliną, i Zimnym chirurgiem, i nawet Tamta kobieta okazała się świetną, choć nieco przewidywalną lekturą.
Październik to przede wszystkim patronaty wydawnictwa Forma (seria Forma dla Dzieci), powrót do trylogii 1Q84 oraz zwieńczenie trylogii hejterskiej Marcela Mossa. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie też kolejna książka Wojciecha Kulawskiego, a poza tym przeczytałam też Dziewczynkę z parku, ponieważ to lektura córki, a że tematyka dość trudna, musiałam wiedzieć, jak omówić sprawę, by zbytnio Ewki nie obciążyła.
Listopad był zdecydowanie kocykolubny, a długim i chłodnym wieczorom towarzyszyła akcja Czytaj.pl (od dawna polowałam na Zimowlę, a z polecenia jednego z Czytelników sięgnęłam przy okazji po Czarne morze). Miałam również przyjemność zostać beta czytaczką najnowszej powieści autorstwa Bruna Kadyny – mam nadzieję, że ta książka trafi wkrótce w Wasze ręce, bo to ciekawa intryga (no i zaskakuje). Poza tym, dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal, przeczytałam Najważniejszego Magdaleny Majcher – bierzcie, bez zastanowienia.
Pozostaje trzymać kciuki, by ten 2021 obfitował w same dobre powieści!
Niestety moje założenie recenzowania każdej przeczytanej książki nie wyszło. Nie wystarczyło czasu, czasem brakowało chęci, a innym razem po prostu wymówki przejęły kontrolę nad... właściwie nad wszystkim. W każdym razie myślę, że w tym roku będzie lepiej. Taki jest plan.
Instagram? Jakoś się trzyma!
Kolejny rok z Instagramem za mną. Co prawda dalej nie zawojowałam świata, ba!, nawet nie jestem blisko (no dobra, w głębokiej dupie jestem z tym tematem), ale moje konto jakoś się trzyma. Wciąż mam mocne postanowienie poprawy, choć nadal nie znalazłam swojego kierunku – jednak nic straconego, bo przecież mogę wznowić poszukiwania optymalnego prowadzenia tego konta.
Tymczasem przedstawiam Wam #bestnine2020, czyli te zdjęcia, które na Instagramie zyskały najwięcej serduszek – w jakiś sposób Was oczarowały.
Moje konto znajduje się => o tu <= Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączycie do grona obserwujących.
Autorski Przysłówek
Legalne czytanie
Nie da się ukryć, że w tym roku – za sprawą Dominiki z bloga DomiCzyta.pl – z przytupem wkroczył na tapet temat legalnego czytania. W ramach uświadamiania społeczeństwa (ebooki są teraz naprawdę za kilka złotych, na wyciągnięcie ręki, ba!, jeśli dobrze poszukać, to można je dostać za darmo) włączyłam się w propagowanie legalnego czytelnictwa. Więcej o tej akcji – tak, nie mylicie się, ona wciąż trwa i ma się świetnie! – znajdziecie poniżej. Jeśli zatem chcecie wkręcić się w legalne czytanie, to właśnie teraz jest na to najlepszy moment.
Ranking Opowiemci
Kochani, nie wiem, czy pamiętacie ranking Opowiemci, który zorganizowała Beata. Chciałabym podziękować pięknie tym, którzy oddali na mojego bloga oraz na facebookowy profil swój głos. To wspaniałe wyróżnienie, które dodaje mi skrzydeł. Co prawda mogłam się bardziej postarać, ale nic straconego! Mam nadzieję, że w przyszłym roku zajdę się w rankingu ciut wyżej.
Koniecznie sprawdźcie wszystkie wyniki (mnóstwo kategorii!) i odwiedźcie nieznanych Wam dotąd twórców – być można znajdziecie swoje ulubione miejsce w sieci! Warto spróbować => wyniki rankingu <=.
Odrobina prywaty
Cóż dodać?
Ten rok był wypełniony remontowym szaleństwem: czarno-czerwone ściany sypialni zyskały w końcu nieco lżejszą barwę (nazywamy ten fakt pieszczotliwie pożegnaniem z Mordorem), w kuchni nie straszy, a w pokoju dziecka zrobiło się przytulnie i trochę bardziej młodzieżowo (no i mąż wykombinował dla Młodej wielki regał na książki).
Ogarniam się powoli: zdrowo jem (w końcu zaczęłam jeść śniadania i zrezygnowałam z przetworzonego żarcia), trenuję 6 razy w tygodniu (nie wiem, jak można to lubić), masuję, smaruję i katuję na macie do akupresury (chyba zaczynam te kolce oswajać). Pierwsze efekty są już widoczne. Trzymajcie tylko kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem, tzn. żeby nie zabrakło mi motywacji...
W naszym domku pojawiły się nowe istotki – rodzina powiększona o dwie małe, ale szalone szczurzyce, które śmigają po regałach z prędkością światła! Straszne z nich słodziaki, a do tego dość inteligentne, poza tym zdecydowanie lubią przemeblowania – ile razy postawię miskę w jednym kącie, tyle razy one przesuną ją do innego.
Wieczorami biję męża! Powiem Wam, że Mortal Kombat to jedna z moich ulubionych gier. Mąż natomiast nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, bo po prostu spuszczam mu wpierdziel. O, w Wormsy (gra mojego dzieciństwa) jeszcze pociskamy i mogę śmiało stwierdzić, że mam problemy z koordynacją ruchów.
Tęsknię za rodziną, przyjaciółmi, za ludźmi w ogóle. Niestety wciąż musimy się izolować ze względu na bezpieczeństwo córy, więc te kontakty międzyludzkie są, delikatnie mówiąc, mocno ograniczone. Nie mogę się doczekać, kiedy wszystko wróci do normy, do normalności – takiej choćby połowicznej. Wam też tego wszystkiego brakuje?
Kochani, chciałam podziękować Wam za kolejny rok spędzony razem. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten brak systematyczności... Problem polega na tym, że jeśli już coś robię, to staram się dać z siebie wszystko, tak na 100%, a moją głowę w ostatnim czasie zaprzątały po prostu inne sprawy, z którymi musiałam się uporać, więc na blogowanie nie wystarczyło mi po prostu chęci i mocy. W każdym razie 2021 rok to nowe możliwości, nieprawdaż? Ten stary po prostu przemilczmy.
Ściskam mocno i czekam na Wasz podsumowania – napiszcie coś siebie, podrzućcie linki do swoich blogów, bądźmy w kontakcie. Życzę Wam takiego pozytywnie zaczytanego, spokojnego i zdrowego roku.